ZPA skuteczne !

Staramy sie na naszej stronie informować o spotkaniach ligowych polonijnych drużyn kiedy grają gdzie o której i gdzie, jak również podawać wyniki spotkań polonijnych zespołów. Dziś chcemy przedstawić relacje z jednego z meczy drużyny ZPA Perth Amboy O-50 udostępnionej nam za pośrednictwem Facebooka druzyny ZPA. Klikając na link pod tekstem można też obejrzeć fotki z ostatniego meczu ZPA.

Hazlet O-50 - ZPA Perth Amboy O-50    0 : 1 (0:0) Bramka: Marek Myslinski 

Mecz z Hazlet.
Nie wiem czy to skutek niedostatecznej sprawności fizycznej, wieku, czy nawet pecha, ale kiedy na pierwsze mecze mieliśmy aż tylu zawodników by móc wystawić dwie drużyny, to na ostatnie dwa mecze udało się nam skompletować zaledwie pełną jedenastkę - bo aż tylu zawodników leczy kontuzje i inne urazy. Ba - gorzej! Bo już podczas dzisiejszego meczu przeciwko drużynie Hazlet, dwóch dalszych kolegów zmuszonych było zejść z boiska i też poprzez kontuzje. Jak to mówi lokalne przysłowie: when it rains, it pours! Ale nic to i jak to mówią: gramy tym co mamy!
I pomimo tak bardzo uszczuplonego składu, to i tak cały mecz odbywał się pod nasze dyktando i już od pierwszego gwizdka potrafiliśmy zorganizować mnóstwo składnych akcji, często zakańczanych celnymi strzałami. Jednak bramki nie padały, gdyż większość tych strzałów pewnie bronił będący dziś w dobrej formie ich bramkarz, a resztę zażegnywali rośli i atletycznie zbudowani obrońcy. Najbliżej strzelenia gola, jak się okazało, był nasz popularny 'Guma' (Tomek Michno), który nie raz, a dwa otrzymał dokładne 'do nogi' dośrodkowania dosłownie na pięciu metrach przed bramką Hazlet i w obydwu przypadkach, nie atakowany ... fatalnie spudłował(!) - raz strzelając prosto w bramkarza, a później wysoko ponad bramką. To nazywa się pech! Największą pretensję do Tomka powinien mieć Staszek Czyszczoń, którego szybki rajd lewą stroną i później jego piękne dośrodkowanie poszło na marne.
Tuż przed przerwą Hazlet był najbliżej (i chyba to jedyny raz) zdobycia bramki, kiedy to ich szybkiemu i zawsze groźnemu Grzesiowi Chrapkowi udało się wywalczyć faul ze strony Marka Myślińskiego i to tuż na granicy pola karnego. W rezultacie Marek zarobił żółtą kartkę i zmuszony był zejść na 10 min z boiska (takie są przepisy w naszej lidze), a drużyna Hazlet otrzymała rzut wolny, który nasz bramkarz Kamil niemalże odruchowo zdążył sparować przed bramkę, a gdy napastnik Hazlet już składał się do dobitki, to Jurek Cieśla dosłownie zdjął mu piłkę z buta, wybijając ją ponad bramkę. Nie muszę tu dodawać, że my wszyscy odetchnęliśmy z wielką ulgą!
Po zmianie stron nic się nie zmieniło i to my nadal co chwila stwarzaliśmy zamieszanie pod bramką Hazlet, aczkolwiek bez skutku. Nie sposób tu nie dodać, że nawet przy tym okrojonym składzie, dziś jakoś potrafiliśmy bardziej 'szanować' piłkę, unikając niedokładnych podań. Jednak bramki dalej nie padały.
I kiedy wydawało się, że tym razem mecz zakończy się bezbramkowym remisem, to w pewnej chwili Miro Tavel dokładnie dośrodkował z prawej strony poza obronę i do ciągle czatującego tam Marka Myślińskiego (który po powrocie z banicji przesunął się do ataku), a ten po kiwnięciu obrońcy strzelił nie do obrony, dając nam to upragnione prowadzenie. Kilka minut później sędzia odgwizduje koniec meczu i schodzimy z boiska z trzema punktami. Zwycięstwo ciężko wywalczone i nieco szczęśliwe, ale całkiem zasłużone, gdyż dziś bezsprzecznie byliśmy tym lepszym zespołem.
Przed i po meczu czciliśmy 70-te(!) urodziny Andrzeja Madeja - naszego prawdziwego 'nestora', miłego kolegi i zawodnika 'nie do zdarcia', któremu kondycji i szybkości (o tak - szybkości!) może pozazdrościć wielu o 10, lub nawet o 20 lat młodszych. Jeszcze raz - wszystkiego najlepszego i Sto Lat kolego!
Następny mecz z Holmdel na wyjeździe. Jak zawsze - zapraszamy!
https://photos.app.goo.gl/F6Mg2lRZVFezPhFb2

Zapraszamy na strone Facebook ZPA.

https://www.facebook.com/zpasoccerclub/posts/1927958774082485