Kolejny dobry mecz ZPA !

 Allentown O-50 - ZPA Perth Amboy O-50    1 - 2   (1-1)

Drużyna ZPA odniosła czwarte zwycięstwo z rzędu tym razem pokonując zespół z Allentown 2:1, poniżej relacja z meczu udostępniona przez ZPA. 

Mecz z Allentown.
Bezsprzecznie tematem numer jeden dzisiejszego spotkania był silny i porywisty wiatr, który cały czas płatał figle zawodnikom obu drużyn i w ogromnym stopniu kontrolował przebieg wydarzeń na boisku. I pomimo tego, że przed meczem ustaliliśmy sobie podania 'po ziemi', to już kilka minut później i grając pod wiatr, to większość tych podań przekształcała się w 'balony', z którymi wiatr robił dosłownie co chciał. Czasami trudno pozbyć się starych nawyków! Jednak to my, będąc zespołem bardziej doświadczonym już od początku kontrolowaliśmy przebieg gry i potrafiliśmy oddać serię strzałów na bramkę (a raczej ponad) przeciwnika, kiedy to stosunkowo młoda drużyna Allentown mogła sobie pozwolić jedynie na sporadyczne długie podania zasilane wiatrem i liczyć na błędy naszych obrońców. Jednak zgrana i współpracująca dziś ze sobą nasza obrona, złożona z Mirka Klisiewicza, Tadka Warzochy, Andrzeja Madeja i kierowana przez Marka Myślińskiego długo nie pozwalała się zaskoczyć i pewnie radziła sobie z szybkimi napastnikami przeciwnej drużyny. Bramek jednak przez długi okres czasu nie było, bo co z tego, że nasi boczni pomocnicy, Marek Jakiel z lewej i nasz dzisiejszy solenizant, Zbyszek Mianowski z prawej strony co raz próbowali dośrodkowań, kiedy te 'umierały w agoniach' w porywach wiatru - lądując bez źdźbła energii dosłownie tam gdzie je ten wiatr kierował. Jednak w końcu i do nas los się uśmiechnął, bo piłka strzelona w kierunku bramki przez Jurka Cieślę na pewno w normalnych warunkach poleciałby wysoko nad poprzeczką, ale dziś po prostu 'zamarła' w tym wietrze i spadła dosłownie za plecami sfrustrowanego bramkarza Allentown do ich bramki. Prowadzimy więc 1:0!
Jednak znowu nasza radość była krótkotrwała, bo niedługo potem przy kolejnym długim podaniu w kierunku naszej bramki nasz zwykle pewny obrońca Mirek Klisiewicz tym razem nie podołał bardzo szybkiemu napastnikowi Allentown i ten już prawie z linii bramkowej silnie dośrodkował do niepokrytego kolegi czatującego tuż pod naszą bramką i ten dosłownie z metra wpakował piłkę do naszej bramki.
Jeszcze przed przerwą dwaj nasi obrońcy tak niefortunnie zderzyli się ze sobą, że Tadek Warzocha z trudem opuścił boisko. W jego miejsce i do ataku wszedł Marek Kramarski, no i gra zaraz nabrała barwy - a bo to najpierw Marek sam oddał silny strzał, który bramkarz w ostatniej chwili zdołał sparować na róg rożny, a w chwilę później tenże Marek wypuścił Gienka Sewastianika na czystą pozycję, ale dość niepewny i zbyt anemiczny strzał tego ostatniego wylądował w bocznej siatce bramki.
Po zmianie stron i grając z wiatrem wydawało się, że następne gole to tylko kwestia czasu. I tak się stało, bo już pierwsza akcja po gwizdku przyniosła nam ponowne prowadzenie, kiedy to Marek Kramarski silnie dośrodkował w pole karne, a obrońca Allentown próbując wybić piłkę głową, skierował ją do ... własnej bramki! Prowadzimy więc 2:1. Jednak jak się okazało to tylko tyle na co było nas dziś stać i ten wynik utrzymał się już do końca. W międzyczasie, przeprowadziliśmy mnóstwo akcji i oddaliśmy kilkanaście silnych strzałów, bądź to z licznych 'kornerów' lub nawet kilka z dystansu, ale żadnego z nich nie potrafiliśmy zamienić w bramki. Niestety, ku naszej frustracji, większość dośrodkowań z rzutów rożnych wiatr przenosił dziś poza bramkę, a pozostałe strzały minimalnie mijały się z celem.
Trzeba tu jeszcze dodać, że przeciwnicy też łatwo nie dawali za wygraną i kilkakrotnie nasz bramkarz Kamil Kucharczyk znalazł się w opałach. Całe szczęście dla nas, że on dziś był 'na fali' i najpierw obronił silny strzał z kilku metrów, by w chwilę później ponownie obronić najpierw strzał, a zaraz potem i tylko jakimś cudem silną dobitkę, dosłownie z dwóch metrów. Dlatego wg. mojej opinii Kamil w bramce, a także Marek Myśliński w obronie zasługują dziś na szczególne wyróżnienie. Brawo, koledzy!
Jak już wspomniałem, dziś czciliśmy 60-tkę(!) naszego długoletniego zawodnika i kolegi, Zbyszka Mianowskiego. Jeszcze raz - wszystkiego najlepszego i Sto Lat, Zbyszku! Przy okazji - ukłony także w stronę naszych kilku kontuzjowanych zawodników (za dużo ich by wszystkich tu wymieniać), życząc im szybkiego powrotu na boisko, a także szczególne życzenie pełnego powrotu do zdrowia Bogdanowi Wróblewskiemu i Krzysiowi Mikołajewskiemu.
Następny (na pewno trudny) mecz przeciwko drużynie Long Branch, na wyjeździe.
A z okazji zbliżającego się święta Dziękczynienia - Happy Thanksgiving, everyone!

Wejdz do galerii zdjec z meczu ZPA.
https://photos.app.goo.gl/jB2usu8GdWILScsl2